5 października 2010

na praia


Nie godzę się na tak szybkie nadejście zimy!
Co to wogóle ma znaczyć, że w prognozie pogody podają przyszły tydzień jako czas kiedy nadejdą opady śniegu? I przepraszam z kim to ktokolwiek ustalał? Bo ze mną nikt!
Nie nadaję się na taki klimat. Nie chcę widzieć śniegu na żywo, już widziałam i nie urzekł mnie. Dziękuję.
Czuję się tak beznadziejnie bezsilna. Myśl o kilku miesiącach zimna i szarugi paraliżuje mnie i wkurza. Wiem, że to wszystko czcze gadanie, ale jak tak się człowiek zdenerwuje na zjawiska, na które nie ma wpływu, to te realne nabierają też bardziej rzeczywistych wymiarów. ;)

Dlatego, moi drodzy, którzy odwiedzacie to miejsce, dedykuję Wam moje zdjęcia zrobione podczas wylegiwania się na plaży w Barra, niedaleko Aveiro, Portugalia (rzecz jasna).
To tak zwane "zdjęcia z biodra", czyli pozycja wyjściowa do opalania, czytania książki i robienia zdjęć była ta sama.



To jest moja ulubiona pora na plaży, czyli ok. godziny 17.00 kiedy słońce nie jest już takie ostre, ale nadal przyjemnie grzeje wystawione w jego kierunku buziaki. Można już na trochę zdjąć okulary żeby wyrównać opaleniznę i pozwolić żeby promyki namalowały na nosie urocze piegi.
Plaża, na którą jeździłam należy do dość wietrznych, więc często bywało tak, że o tej porze miałam na sobie legginsy i bluzę, a czasem nawet szal zawinięty wokół szyi. Siadałam sobie wtedy za wiatrochronem, i patrzyłam na zachodzące słońce, na ocean, na ostatnich ludzi spacerujących brzegiem. Wiedziałam, że za tym zatęsknię, ale nie sądziłam, że tak szybko. Zastanawiałam się wtedy i zastanawiam teraz czy wogóle, a jeśli tak, to kiedy tam wrócę i znów usiądę w tym samym miejscu i będę znów patrzeć na odbijające się w wodzie ostatnie ciepłe promienie.



Usiądźcie ze mną na ręczniku i popatrzcie chwilę.
Cieplej?
:)