29 października 2011

give peace a chance


Mój nowy ulubiony smak lodów od Ben&Jerry’s, Fussil Fuel, zdeklasował królujący dotychczas Cookie Dough. Czekoladowe guziczki mają znak pacyfki, więc to lody niewątpliwie pokojowe. Liczę, że zawiążą pokojowy pakt z moimi biodrami i w nie nie wejdą ;) .




Czas leci tu nieubłagalnie. To już pół roku odkąd tu przyjechałam, a mam wrażenie, że to zaledwie chwila. Data powrotu wciąż się przesuwa, oddala, pojawiają się sprawy, które mnie tu trzymają. Udaje mi się wreszcie znajdować czas na rozrywkę i poznawanie Londynu. To niesamowite, ile to miast ma jeszcze miejsc, wydarzeń i ludzi do odkrycia. Żadna to nowość, ale im dłużej się tu jest, tym bardzie j się można przekonać, że to miasto ma niezliczoną ilość twarzy, które pokazuje nam tylko wtedy, kiedy chce. Zawsze sobie obiecuję, że będę częściej ze sobą zabierać aparat i uwieczniać swoje ulubione miejsca albo te, które zwróciły moją uwagę, ale najczęściej o nim zapominam… Poprawię się z czasem ;)



2 października 2011

17% that makes a difference


Z pozdrowieniami dla ju :)
Pamiętasz, Kochana, te nasze pogaduchy NA ŻYWO w ubiegłym roku? Przy kieliszku tych pysznych 17%? Dziś w przypływie nostalgii i chęci małego rozpieszczenia się nabyłam butelkę i jest tak miło... ;)

Dziś był kolejny upalny dzień w Londynie. Od kilku dni jest przepiękna i gorąca jesień, a temperatura dochodziła nawet do 29stopni! Uciekłam jednak od popularnych w takie dni wśród londyńczyków miejsc. Wybrałam spacer po pobliskim "skupisku zieleni i ławek", bo nie jest to park. Londyn jest piękny w taką jesień. Czerwono-rude ceglane budynki wyglądają w takich gorących promieniach słonecznych jak bolońska starówka. ;)
Jednak jutro planuję pojechać w swoje ulubione miejsce nad Tamizą, w pobliżu Tate Modern i usiąść, jak zwykle, z kawą tuż przy wodzie i obserwować płynącą wodę. Zawsze, ale to zawsze woda, płynąca woda wpływa na mnie kojąco i pozwala przemyśleć na spokojnie sprawy. A jakoś mi się ostatnimi czasy nazbierało rzeczy i spraw do przemyśleń. Tak to już jest, że jak się nie ma czasu na nic bo się pracuje po 10-11h dziennie, to się też nie ma czasu na myślenie. Z chwilą kiedy ten czas się znów pojawia, pojawiają się też "głupie myśli", do których z czasem ciężko złapać zdrowy dystans. Nadszedł czas kiedy czuję, że muszę uporządkować przestrzeń wokół siebie, bo 6 miesięcy zleciało nie wiem kiedy, a narosłe przez ten czas kwestie czekają na swoją kolej żeby się nimi zająć i to jest chyba dobry moment na takie porządki.
Jakie Wy macie sprawdzone sposoby czy metody na takie porządki, co wam pomaga zebrać i uporządkować myśli, ustalić priorytety i nie dać swoim własnym myślom zawładnąć swoim umysłem i uniknąć małego szaleństwa? Doceniam każdą podpowiedź.