Pada i pada od kilku dni. A ja obok łóżka wciąż trzymam zdjęcia z włoskich wakacji i w takie szare i mokre popołudnia lubię je w kółko oglądać. Przypominam sobie jak miło było czuć na buzi promienie słońca siedząc na Piazza Santo Stefano i czytając książkę, jak błogo było iść Via Catiglione i jeść pyszne lody i jak niesamowicie było wracać w środku nocy do domu na rowerach z Salvo po wypiciu o jednego Spritza za dużo ;)
Tęsknię za Bolonią.
Tęsknię za Bolonią.
Udało mi się załatwić wyjazd na kurs portugalskiego do Aveiro! :)
Od razu odpowiadam na Wasze pytanie: portugalski romans się skończył. Teraz już mi chyba nawet nie jest żal.
Wyjeżdżam 30 sierpnia na całe dwa tygodnie portugalskich wakacji edukacyjnych. Już się nie mogę doczekać powrotu na plac, który widzicie na zdjęciu, wycieczek do małych uroczych miasteczek i spaceru uliczkami Porto... ahhh. :)
I jedzenie!
Już wiecie, że podczas swojego urlopu spędziłam dwa dni z Ju :D I niniejszym potwierdzam: MARZENIA SIĘ SPEŁNIAJĄ!
Już kilka raz, tak zupełnie niezobowiązująco, wymieniłyśmy się życzeniem żeby móc usiąść razem, napić się Baileys'a, zjeść ciacho i pogadać aż w końcu to nasze życzenie się spełniło.
Nawet nie wiecie, jak z Justyna i jej rodziną jest fajnie. Ju, co do czego nigdy nie miałam wątpliwości jest przeuroczą, ciepłą, kochaną i piękna kobietą i bardzo dobrym kierowcą oraz organizatorem życia rodzinnego.
Tereska, która mówiła na mnie Bambi, jest niesamowitym i wiecznie uśmiechniętym dzieckiem. Rośnie na prawdziwą pannę Migotkę bo za każdym razem kiedy przechodzi obok lustra patrzy, jak wygląda i dokonuje ewentualnych poprawek fryzury gestem prawdziwej diwy. Nie wiem, czy Ju życzy sobie żebym pisała o jej mężu, więc powiem tylko tyle, że bardzo lubi pierogi z jagodami i zna się na muzyce ;)
W ich domu czuć zapach szczęścia i miłości. Człowiek na prawdę czuje się tam po prostu bardzo dobrze i komfortowo.
Nawet nie zdawałam sobie sprawy, że Żary to takie ładne miejsce. Zdecydowanie za mało znam swój własny kraj.
Mój plan awaryjny na wypadek gdyby tu w Łodzi sprawy, które teraz idą kiepsko poszły jeszcze gorzej jest taki, że przeprowadzam się do Poznania, a bliskość Poznania i Żar to tylko dodatkowy argument "za".
Z planów dalekosiężnych - a może by tak do Palestyny..?
Już kilka raz, tak zupełnie niezobowiązująco, wymieniłyśmy się życzeniem żeby móc usiąść razem, napić się Baileys'a, zjeść ciacho i pogadać aż w końcu to nasze życzenie się spełniło.
Nawet nie wiecie, jak z Justyna i jej rodziną jest fajnie. Ju, co do czego nigdy nie miałam wątpliwości jest przeuroczą, ciepłą, kochaną i piękna kobietą i bardzo dobrym kierowcą oraz organizatorem życia rodzinnego.
Tereska, która mówiła na mnie Bambi, jest niesamowitym i wiecznie uśmiechniętym dzieckiem. Rośnie na prawdziwą pannę Migotkę bo za każdym razem kiedy przechodzi obok lustra patrzy, jak wygląda i dokonuje ewentualnych poprawek fryzury gestem prawdziwej diwy. Nie wiem, czy Ju życzy sobie żebym pisała o jej mężu, więc powiem tylko tyle, że bardzo lubi pierogi z jagodami i zna się na muzyce ;)
W ich domu czuć zapach szczęścia i miłości. Człowiek na prawdę czuje się tam po prostu bardzo dobrze i komfortowo.
Nawet nie zdawałam sobie sprawy, że Żary to takie ładne miejsce. Zdecydowanie za mało znam swój własny kraj.
Mój plan awaryjny na wypadek gdyby tu w Łodzi sprawy, które teraz idą kiepsko poszły jeszcze gorzej jest taki, że przeprowadzam się do Poznania, a bliskość Poznania i Żar to tylko dodatkowy argument "za".
Z planów dalekosiężnych - a może by tak do Palestyny..?
Nieocenione szczescie kiedy marzenie sie spelnia, to widac w tym co piszesz. Udanych edukacyjnych wakacji!!!
OdpowiedzUsuńbaw sie dobrze na wyjezdzie :)
OdpowiedzUsuńzykuje sie wspanialy wyjazd:)
OdpowiedzUsuńooo... Poznań? To ja wtedy przyjeżdżam, pakujemy się w auto i do Żar do Ju!!! je je je je!
OdpowiedzUsuńzazdroszczę wycieczek!
Do Poznania? Chwila,chwila ocb,bo ja nic nie wiem:P Co do Ju też kiedyś chciałabym ją poznać i chętnie spotkałabym się z Tobą raz jeszcze,mm może kiedyś:))A kursu zazdroszczę,jak cholera!! Ostatnio taki jeden Portugalczyk zapraszał mnie do siebie,ale ja znam te ich numery i z bólem serca (po zobaczeniu zdjęć miejscowości w której mieszka) odmówiłam;)
OdpowiedzUsuńKurs w Portugalii....ach.....
OdpowiedzUsuńBolonia średnio mi się podobała :)
poznań? jakieś uzasadnienie?
OdpowiedzUsuńten kurs w portugalii brzmi świetnie :)
ach,Poznań jest tak blisko....;)
OdpowiedzUsuńooo,więc jednak Portugalia;) tam na pewno bedzie cieplutko;)
czekam na maila...ja też Ci napiszę,ale wiesz,jak to z czasem;)ale obiecuję;)
TO wspaniały wyjazd się szykuje. Baw się dobrze i wypoczywaj. Zazdrszczę spotkania z Ju, też bardzo chciałabym ją poznać osobiście, tak samo zresztą jak i Ciebie;).
OdpowiedzUsuńA dlaczego do Poznania?
Pozdr.
Wspaniałe portugalskie wakacje Ci się szykują:)
OdpowiedzUsuńCzytając bloga Ju, zawsze myślałam, że właśnie jest rodzina jest taka wspaniała, ciepła i wzorcowa, taka jaką chciałabym mieć sama za jakiś czas...
Całuję mocno:***
wczoraj właśnie znajomą spotkałam, która była w portugalii niedawno na dwa tygodnie. i mówi, że w aveiro cudownie było bo chłodniej :)
OdpowiedzUsuńa przy okazji zapraszam do siebie