Olá!
Chamo-me Dominika, sou polonesa e falo um pouco de Português. Eu trabalho em um escritório de relações internacionais na Universidade de Lodz.
Tak właśnie zaczął się mój pierwszy dzień na kursie portugalskiego w Aveiro. :)
Spędziłam tam cudowne dwa tygodnie. Słońce, ocean, plaża, pyszne jedzonko, piękne widoki, przemili ludzie i bardzo fajny kurs = baaaardzo udane wakacje Domi. ;)
Spędziłam tam cudowne dwa tygodnie. Słońce, ocean, plaża, pyszne jedzonko, piękne widoki, przemili ludzie i bardzo fajny kurs = baaaardzo udane wakacje Domi. ;)
O samym mieście już kiedyś wiele pisałam, więc teraz tylko kilka fotek i krótkie info dla przypomnienia.
Aveiro (położone 100km na południe od Porto) zostało założone w X wieku i było niezwykle ważnym portem aż do 1575 r. kiedy to wielki sztorm zasypał dojście do oceanu, a tym samym utworzył barierę zamykająca zatokę. Kilkaset lat później Aveiro znów uzyskało dostęp do oceanu poprzez wybudowane kanały. Teraz można nimi dopłynąć do samego centrum miasta, aż do Praça do Peixe (Plac Ryby), na którym codziennie odbywa się targ rybny, a wieczorem, kiedy otwierają się knajpki i puby jest to miejsce spotkań.
Aveiro (położone 100km na południe od Porto) zostało założone w X wieku i było niezwykle ważnym portem aż do 1575 r. kiedy to wielki sztorm zasypał dojście do oceanu, a tym samym utworzył barierę zamykająca zatokę. Kilkaset lat później Aveiro znów uzyskało dostęp do oceanu poprzez wybudowane kanały. Teraz można nimi dopłynąć do samego centrum miasta, aż do Praça do Peixe (Plac Ryby), na którym codziennie odbywa się targ rybny, a wieczorem, kiedy otwierają się knajpki i puby jest to miejsce spotkań.
Aveiro na pierwszy rzut oka jest miejscowością, jakich w Portugalii wiele, ale dla mnie ma w sobie coś magicznego, coś co mnie przyciąga i każe wracać. Być może są to wspomnienia, jakie wiążą się z tym miejscem, być może jest to klimat, w którym czuję się rewelacyjnie, a fakt, że do oceanu jest tylko 25 minut autobusem działa tylko na korzyść.
Samo miasto nie oferuje turystom nadmiaru wrażeń jeśli chodzi o zabytki, choć jest kilka na prawdę starych perełek (polecam wchodzenie do każdego, nawet najmniejszego kościółka, bo kryją one wewnątrz prawdziwe dzieła!). Jest za to niezwykła architektura wioski post-rybackiej i niezwykła kolekcja niezliczonych wzorów azolejos.
Samo miasto nie oferuje turystom nadmiaru wrażeń jeśli chodzi o zabytki, choć jest kilka na prawdę starych perełek (polecam wchodzenie do każdego, nawet najmniejszego kościółka, bo kryją one wewnątrz prawdziwe dzieła!). Jest za to niezwykła architektura wioski post-rybackiej i niezwykła kolekcja niezliczonych wzorów azolejos.
Pierwszego dnia odebrała mnie ze stacji właścicielka mieszkania, od której wynajmowałam pokój, Rosete.
Zawiozła mnie do mieszkania, którego lokalizacja totalnie mnie zaskoczyła i przeszła najśmielsze oczekiwania. Wiedziałam, że mieszkanie jest w centrum Aveiro, ale nie sądziłam, że jest to samo centrum tuż obok centrum handlowego Forum, nad kanałem.
Rosete jest właścicielką domu na Travessa do Mercado i mieszkania na dwóch piętrach wynajmuje studentom. Mieszkania maja po 5 i 7 pokoi, w każdym pokoju jedna osoba. Ja mieszkałam na 3 piętrze wraz z szóstką innych osób: czwórką Włochów (Valentina, Andre, Bruno i Vito), Brazylijką (Andréa) i Austriakiem Arne, studentem CE, z którym razem chodziłam na kurs językowy.
Zawiozła mnie do mieszkania, którego lokalizacja totalnie mnie zaskoczyła i przeszła najśmielsze oczekiwania. Wiedziałam, że mieszkanie jest w centrum Aveiro, ale nie sądziłam, że jest to samo centrum tuż obok centrum handlowego Forum, nad kanałem.
Rosete jest właścicielką domu na Travessa do Mercado i mieszkania na dwóch piętrach wynajmuje studentom. Mieszkania maja po 5 i 7 pokoi, w każdym pokoju jedna osoba. Ja mieszkałam na 3 piętrze wraz z szóstką innych osób: czwórką Włochów (Valentina, Andre, Bruno i Vito), Brazylijką (Andréa) i Austriakiem Arne, studentem CE, z którym razem chodziłam na kurs językowy.
Mieliśmy z Arne taką małą tradycję jedzenia codziennie śniadania w naszej ulubionej pastelaria tuż obok kanału.
Zamawialiśmy przeważnie to samo: galão, czyli kawę z mlekiem w wysokiej szklance (myślę, że kawa w Portugalii zasługuje na miano księżniczki napojów, zaraz oczywiście po winie. Robi się ją na tyle sposobów i podaje w tak różnych naczyniach, że chyba sami Portugalczycy się w tym gubią. Dla "ułatwienia" ta sama kawa może nazywać się różnie na północy i na południu kraju. Portugalczycy mają na to tylko jedno i bardzo chętnie używane wytłumaczenie: "It's normal!").
Zamawialiśmy przeważnie to samo: galão, czyli kawę z mlekiem w wysokiej szklance (myślę, że kawa w Portugalii zasługuje na miano księżniczki napojów, zaraz oczywiście po winie. Robi się ją na tyle sposobów i podaje w tak różnych naczyniach, że chyba sami Portugalczycy się w tym gubią. Dla "ułatwienia" ta sama kawa może nazywać się różnie na północy i na południu kraju. Portugalczycy mają na to tylko jedno i bardzo chętnie używane wytłumaczenie: "It's normal!").
Większość ciast i ciastek, które można dostać w każdej pastelaria jest bardzo słodka z dominującym posmakiem żółtek. Nadmierne używanie żółtek jaj jest, oczywiście, uzasadnione historycznie, gdyż białka jaj używano do zabezpieczania drewna łodzi. Aby nie zmarnować żółtek, zakonnicy z klasztorów istniejących w POrtugalii na początki XIX wieku - dominikanie, franciszkanie i karmelici - zapoczątkowali produkcję tego typowego dla Aveiro deseru.
Tym razem nie dałam się namówić na zjedzenie ovo-mole, gdyż ilość cukru (1:2) w tej słodyczy jest dla mnie zdecydowanie zbyt wysoka. ;P
Udało mi się zjadać podobne jak na zdjęciu śniadania i nie przytyć ;)
Często jedliśmy jeszcze jakiś owoc. Cudownie dojrzały i soczysty ananas, rozpływające się mango lub zimny melon należały do moich ulubionych.
Tym razem nie dałam się namówić na zjedzenie ovo-mole, gdyż ilość cukru (1:2) w tej słodyczy jest dla mnie zdecydowanie zbyt wysoka. ;P
Udało mi się zjadać podobne jak na zdjęciu śniadania i nie przytyć ;)
Często jedliśmy jeszcze jakiś owoc. Cudownie dojrzały i soczysty ananas, rozpływające się mango lub zimny melon należały do moich ulubionych.
ale super:) chciałabym zobaczyć Portugalię kiedyś ... a tymczasem właśnie wyjeżdżamy na Węgry i Chorwacje.
OdpowiedzUsuńPozdr.
Aggie, życzę udanego wyjazdu! :)
OdpowiedzUsuńPortugalia na Ciebie poczeka, spokojnie. ;)
super miejsce :)
OdpowiedzUsuńJak pięknie, jak...smacznie:D A skąd ten kurs jeśli można wiedzieć?
OdpowiedzUsuńEhhhh moeja marzenia portugalia i hiszpania, moze w przyszlym roku sie uda.... ale to ciasto pieknie wyglada kolor typowo dla cist pekajacych zoltkami :) Az zazdroszcze :P
OdpowiedzUsuńmarzy mi się Portugalia... :)) jeszcze po tak pięknej relacji :))) pozdrawiam"! :) :*
OdpowiedzUsuń