6 maja 2012

ciotka badylarka


Tak zwykł na mnie mawiać mój Tata kiedy byłam mała, bo na każdym spacerze, czy nawet w drodze do przedszkola, do szkoły, czy jak szliśmy do kogoś w gości, od razu namierzałam jakieś kwiatki i je zrywałam. Zimą, kiedy nie było kwiatków, zrywałam ponoć suche badyle, które były pozostałością tego, co latem było kwiatkiem.


Zamiłowanie do kwiatków zostało mi do dziś, z tą różnicą, że dziś już nie zrywam wszystkich kwiatków, jakie mijam po drodze. Dziś wolę je sfotografować i w taki sposób zabrać ze sobą. Co prawda nie można ich powąchać, ale za to nie więdną i można do nich wracać w zimowe dni.


W piątek pojechałam na wieś zrobić Tacie niespodziankę. Potrzebowałam też trochę zmiany otoczenia, bo niskie samopoczucie nadal nie odpuszczało. Kocham bzy, a na wsi mamy ich pełno najróżniejszych rodzajów. Są białe, liliowe, fioletowe i prawie purpurowe, pojedyncze, podwójne. Wzdłuż drogi jest naturalna granica właśnie z krzaków bzu. Wyobrażacie sobie taki 50-cio metrowy "mur"? Jak idzie się obok, to zapach jest zniewalający.


Mamy też konwalie, które są chyba moimi ukochanymi kwiatkami, zawsze bardzo czekam na ten moment, kiedy będę mogła rano iść do ogródka i zerwać cudownie pachnący bukiet konwalii. Na wsi mamy ich co prawda mało, bo zostały posadzone zaledwie dwa lata temu, ale pięknie się rozrastają i już niedługo chyba wymkną się spod kontroli.


Droga do naszej posesji wiedzie aleją kasztanów. Niestety, odkąd od kilku lat kasztany atakuje zaraza, kilka z nich zostało wyciętych i aleja trochę się przerzedziła. Ale nadal wiosną jest przepięknie i jakoś tak magicznie tamtędy iść. Po jednej stronie te nasze bzy, a po drugiej kwitnące kasztany. Jesienią często pełno tam miejscowych dzieci, które zbierają kasztany na ludziki.


No i tradycyjnie, jak na każdej polskiej wsi, na łące mamy pełno mleczy, które są chyba najbardziej niedocenionym kwiatkiem. Ja uwielbiam mlecze za ten ich mega pozytywny, słoneczny wygląd. Może nie pachną tak cudnie, jak konwalie i brudzą przy zrywaniu (ile z nas wracało do domu z poplamionymi rękami i bluzkami od robienia wianków z mleczy..?), ale cudownie rozświetlają zieleń trawy.

3 komentarze:

  1. uwielbiam bez, Tata zawsze Mamie przynosił, pamiętam ten zapach w domu:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja dziś właśnie widziałam kwitnące kasztany i mówiłam do mojego Ł.,że jaka by pogoda nie była to faktycznie zawsze kwitną na matury:)
    A mlecze baaaardzo lubię:)

    OdpowiedzUsuń
  3. konwalie!!!i bzy,uwielbiam!
    jak tam wizyta przyjaciółki?
    ja dziś zdołowana od rana,jedna przyjaciółka zawiodła na całej linii,Dominik z katarem,za to druga przyjaciółka zrobiła mi nalot całą rodziną i od razu humor lepszy:) za to jutro muszę posprzątać u Tereski po wspaniałej zabawie-dziś już nie mam siły
    jak ręka?

    OdpowiedzUsuń