10 rzeczami, które sprawiają, że jestem szczęśliwa.
To nie było, wbrew pozorom, takie łatwe, przynajmniej w moim przypadku, gdyż ja częściej bywam szczęśliwa, niż jestem. Niestety, nie znajduję się w stanie szczęśliwości cały czas, ale te 10 wymienionych poniżej rzeczy sprawia, że bywam szczęśliwa albo przypomina mi chwile, w których byłam na prawdę szczęśliwa.
1. Podróże.
Podróżowanie dało mi więcej niż tylko możliwość zwiedzania. Podróżowanie pokazało mi, jakim jestem człowiekiem, czy potrafię odnajdywać się w różnych sytuacjach i jak na te sytuacje i innych ludzi reaguję.
Oczywiście wszystko to, co zwiedziłam, zobaczyłam i uczyniłam swoim jest niesamowite i nałogowo wracam do tych miejsc żeby choć na chwilę oderwać się od rzeczywistości.
Myślenie o kolejnych podróżach i ich planowanie jest tak ekscytujące, że jak tylko widzę koniec jakiejś podróży, jak najszybciej zaczynam obmyślać inne, nowe. Nie znoszę powrotów do zwykłego życia. Cierpię na "jet lag duszy" i odczuwam fizyczny ból tęsknoty. Ale i tak to wszystko to tylko atomy tworzące kolejne cząsteczki, które pieczołowicie kolekcjonuję.
To nie było, wbrew pozorom, takie łatwe, przynajmniej w moim przypadku, gdyż ja częściej bywam szczęśliwa, niż jestem. Niestety, nie znajduję się w stanie szczęśliwości cały czas, ale te 10 wymienionych poniżej rzeczy sprawia, że bywam szczęśliwa albo przypomina mi chwile, w których byłam na prawdę szczęśliwa.
UWAGA!
Wymienione poniżej rzeczy zostały wymienione w przypadkowej kolejności, która nie determinuje ich stopnia ważności dla mnie.1. Podróże.
Podróżowanie dało mi więcej niż tylko możliwość zwiedzania. Podróżowanie pokazało mi, jakim jestem człowiekiem, czy potrafię odnajdywać się w różnych sytuacjach i jak na te sytuacje i innych ludzi reaguję.
Oczywiście wszystko to, co zwiedziłam, zobaczyłam i uczyniłam swoim jest niesamowite i nałogowo wracam do tych miejsc żeby choć na chwilę oderwać się od rzeczywistości.
Myślenie o kolejnych podróżach i ich planowanie jest tak ekscytujące, że jak tylko widzę koniec jakiejś podróży, jak najszybciej zaczynam obmyślać inne, nowe. Nie znoszę powrotów do zwykłego życia. Cierpię na "jet lag duszy" i odczuwam fizyczny ból tęsknoty. Ale i tak to wszystko to tylko atomy tworzące kolejne cząsteczki, które pieczołowicie kolekcjonuję.
2. Książki.
Nie wyobrażam sobie bez nich funkcjonowania. Zawsze czytam jakąś książkę. Bywa, że czytam dwie, trzy na raz. Lubię się nimi delektować i celebrować czas, który wzajemnie sobie poświęcamy. Nie mam konkretnego gatunku, który czytam najchętniej, czasem wybór książki determinuje kolor okładki, czasem tylko to, że w tytule jest miasto, które kiedyś odwiedziłam, czasem kupuję książkę, bo to bestseller, a czasem dlatego, że autor ma na imię, jak ktoś dla mnie wyjątkowy. Uwielbiam dostawać książki i je dawać. Najcenniejsze bywają dla mnie te, które ktoś już przeczytał i stały się dla niego wyjątkowe i teraz postanowił podzielić się tą wyjątkowością ze mną. Lubię zatrzymać się na jednym zdaniem i je zapamiętywać. Lubię uczyć się z każdą przewracaną kartką, przenikać w inną rzeczywistość i móc odczuwać ciarki na plecach.
Nie wyobrażam sobie bez nich funkcjonowania. Zawsze czytam jakąś książkę. Bywa, że czytam dwie, trzy na raz. Lubię się nimi delektować i celebrować czas, który wzajemnie sobie poświęcamy. Nie mam konkretnego gatunku, który czytam najchętniej, czasem wybór książki determinuje kolor okładki, czasem tylko to, że w tytule jest miasto, które kiedyś odwiedziłam, czasem kupuję książkę, bo to bestseller, a czasem dlatego, że autor ma na imię, jak ktoś dla mnie wyjątkowy. Uwielbiam dostawać książki i je dawać. Najcenniejsze bywają dla mnie te, które ktoś już przeczytał i stały się dla niego wyjątkowe i teraz postanowił podzielić się tą wyjątkowością ze mną. Lubię zatrzymać się na jednym zdaniem i je zapamiętywać. Lubię uczyć się z każdą przewracaną kartką, przenikać w inną rzeczywistość i móc odczuwać ciarki na plecach.
3. Gotowanie.
Największą przyjemność sprawia, gdy mogę gotować dla innych. Nie ma dla mnie większej frajdy. Kolejny stopień radości z gotowania dla innych odkryłam we Włoszech kiedy to wszyscy po kolei włączali się w proces przygotowywania - ktoś kroił chleb, ktoś inny przygotowywał sery, jeszcze ktoś nakrywał stół, kilka osób na zmianę próbowało, czy makaron jest już al dente, aż w końcu wszyscy zasiadali na swoich miejscach, a główny kucharz wieczoru stawiał na stole ogromny garnek z pastą i nakładał wszystkim.
Marzę żeby coś takiego przenieść na grunt swojego domu i "oswoić" z tym znajomych, którzy niestety, często są przyzwyczajeni przychodzić na gotowe.
4. Bycie koordynatorem programu Campus Europae.
Głównie dlatego, że mogę być za coś od początku do końca odpowiedzialna i dlatego, że funkcja ta została mi powierzona ze względu na moje zaangażowanie w ten program, a nie dlatego, ze nie było komu jej powierzyć. Dzięki CE poznałam wiele ciekawych osób, z którymi choć widuję się tylko dwa razy w roku, jesteśmy bliskimi znajomymi, a w tzw. międzyczasie planujemy ucieczkę i otwarcie filii programu gdzieś na małej wyspie na morzy Śródziemnym ;)
5. Moi Studenci.
Pozostając w klimatach pracy przyznaję, że tak, moi studenci sprawiają, że jestem szczęśliwa. Na swój sposób ;) (na swój własny sposób to sprawiają i na swój własny sposób odczuwam to szczęście). Oczywiście trafiają się egzemplarze, które są przysłowiowym bólem w tyłku, które mam ochotę zamordować bo nie słuchają, co do nich mówię i nie czytają, co do nich piszę, ale w ogólnym rozrachunku całe zjawisko pt "exchange students" sprawia mi wiele radości i w chwilach, kiedy mam ochotę złożyć wymówienie przypominam sobie o nich i wiem, że nie mogę ich zostawić. Fajnie jest być osobą, która może im pomóc i do której wiedzą, że mogą się zwrócić.
6. Nauka hiszpańskiego i portugalskiego.
Może nie tyle sama nauka, co możliwość posługiwania się tymi językami, choć "posługiwanie się" to jeszcze za dużo powiedziane. Myślę, że mi nauka nowego języka sama w sobie sprawia radość. Znajduę sobie swoje ulubione słowa w danym języku i potem używam ich nagminnie. Mogą potwierdzić to wszyscy ci, którzy słyszą codziennie moje włoskie "allora" i "ciao", hiszpańskie "claro" i "verdad", portugalskie "hoje e..." angielskie "anyway" lub "whatever".
I love languages. Eu gosto de aprender novas línguas. Cada día. :)
7. Sport(era).
Nie, nie jestem maniakiem siłowni. Nie, nie jestem uzależniona od siłowni. Ale tak, kocham chodzić na siłownię i ćwiczyć. Odnalazłam swoja drogę rok temu i odkryłam, że ruch daje mi więcej niż tylko sprawne fizycznie i ładnie wyglądające ciało. Ruch daje mi przede wszystkim chwile sam na sam ze sobą, ze swoimi myślami, oderwanie od problemów lub możliwość rozładowania napięcia przez nie skumulowanego. Słynny już FitBox, który uwielbiam, pozwala mi przypieprzyć z całej siły w wór i wyobrazić sobie, że to ktoś, kto zalał mi za skórę. Dni, w które chodzę na siłownię to moja "świętość" i ktoś musi podać mi dobry powód żebym zmieniła plany.
8. Świadomość, że...
To jedyny punk, przy którym nie będę się rozpisywać. Wiem, co część z osób odwiedzających mój blog o tym myśli i pewnie mają rację. Co nie przeszkadza mi być szczęśliwą z tego powodu... :)
9. Zapach bzów i powietrza po burzy.
To jest oczywiście tylko przenośnia. A raczej skojarzenie. Zapach bzów i powietrza po burzy to pierwsze zapachy, które poczułam po wyjściu ze szpitala, w maju trzy lata temu, po wypadku, w który omal nie straciłam życia. Od tamtej pory radość sprawiają mi właśnie tak przyziemne sprawy, jak słoneczny poranek, zapach powietrza, słony smak skóry po całym dniu nad morzem, możliwość wzruszenia się kiedy ktoś się do mnie przytula, sms od przyjaciółki, która siedzi w pokoju obok. Choć na wstępie napisałam, że bywam szczęśliwa, to sam fakt, że żyję uszczęśliwia mnie każdego dnia.
10. Przyjaciele.
Last but not least. Są ze mną kiedy wszystko jest piękne i są przy mnie kiedy świat mi się wali. Pozwalają mi być przy nich kiedy wszystko jest piękne i zaszczycają mnie zwracając się do mnie, kiedy świat przestaje być wzorem piękna. Nie mam ich wielu, ale są za to najwyższej jakości.
Do dalszej zabawy nominuję (o ile już ktoś tego nie zrobił): Ce que la femme veut i ewex.
P.S.
Z racji zabawy wpis ze zdjęciami autorki bloga zostaje przełożony na późniejszy termin. :)
Największą przyjemność sprawia, gdy mogę gotować dla innych. Nie ma dla mnie większej frajdy. Kolejny stopień radości z gotowania dla innych odkryłam we Włoszech kiedy to wszyscy po kolei włączali się w proces przygotowywania - ktoś kroił chleb, ktoś inny przygotowywał sery, jeszcze ktoś nakrywał stół, kilka osób na zmianę próbowało, czy makaron jest już al dente, aż w końcu wszyscy zasiadali na swoich miejscach, a główny kucharz wieczoru stawiał na stole ogromny garnek z pastą i nakładał wszystkim.
Marzę żeby coś takiego przenieść na grunt swojego domu i "oswoić" z tym znajomych, którzy niestety, często są przyzwyczajeni przychodzić na gotowe.
4. Bycie koordynatorem programu Campus Europae.
Głównie dlatego, że mogę być za coś od początku do końca odpowiedzialna i dlatego, że funkcja ta została mi powierzona ze względu na moje zaangażowanie w ten program, a nie dlatego, ze nie było komu jej powierzyć. Dzięki CE poznałam wiele ciekawych osób, z którymi choć widuję się tylko dwa razy w roku, jesteśmy bliskimi znajomymi, a w tzw. międzyczasie planujemy ucieczkę i otwarcie filii programu gdzieś na małej wyspie na morzy Śródziemnym ;)
5. Moi Studenci.
Pozostając w klimatach pracy przyznaję, że tak, moi studenci sprawiają, że jestem szczęśliwa. Na swój sposób ;) (na swój własny sposób to sprawiają i na swój własny sposób odczuwam to szczęście). Oczywiście trafiają się egzemplarze, które są przysłowiowym bólem w tyłku, które mam ochotę zamordować bo nie słuchają, co do nich mówię i nie czytają, co do nich piszę, ale w ogólnym rozrachunku całe zjawisko pt "exchange students" sprawia mi wiele radości i w chwilach, kiedy mam ochotę złożyć wymówienie przypominam sobie o nich i wiem, że nie mogę ich zostawić. Fajnie jest być osobą, która może im pomóc i do której wiedzą, że mogą się zwrócić.
6. Nauka hiszpańskiego i portugalskiego.
Może nie tyle sama nauka, co możliwość posługiwania się tymi językami, choć "posługiwanie się" to jeszcze za dużo powiedziane. Myślę, że mi nauka nowego języka sama w sobie sprawia radość. Znajduę sobie swoje ulubione słowa w danym języku i potem używam ich nagminnie. Mogą potwierdzić to wszyscy ci, którzy słyszą codziennie moje włoskie "allora" i "ciao", hiszpańskie "claro" i "verdad", portugalskie "hoje e..." angielskie "anyway" lub "whatever".
I love languages. Eu gosto de aprender novas línguas. Cada día. :)
7. Sport(era).
Nie, nie jestem maniakiem siłowni. Nie, nie jestem uzależniona od siłowni. Ale tak, kocham chodzić na siłownię i ćwiczyć. Odnalazłam swoja drogę rok temu i odkryłam, że ruch daje mi więcej niż tylko sprawne fizycznie i ładnie wyglądające ciało. Ruch daje mi przede wszystkim chwile sam na sam ze sobą, ze swoimi myślami, oderwanie od problemów lub możliwość rozładowania napięcia przez nie skumulowanego. Słynny już FitBox, który uwielbiam, pozwala mi przypieprzyć z całej siły w wór i wyobrazić sobie, że to ktoś, kto zalał mi za skórę. Dni, w które chodzę na siłownię to moja "świętość" i ktoś musi podać mi dobry powód żebym zmieniła plany.
8. Świadomość, że...
To jedyny punk, przy którym nie będę się rozpisywać. Wiem, co część z osób odwiedzających mój blog o tym myśli i pewnie mają rację. Co nie przeszkadza mi być szczęśliwą z tego powodu... :)
9. Zapach bzów i powietrza po burzy.
To jest oczywiście tylko przenośnia. A raczej skojarzenie. Zapach bzów i powietrza po burzy to pierwsze zapachy, które poczułam po wyjściu ze szpitala, w maju trzy lata temu, po wypadku, w który omal nie straciłam życia. Od tamtej pory radość sprawiają mi właśnie tak przyziemne sprawy, jak słoneczny poranek, zapach powietrza, słony smak skóry po całym dniu nad morzem, możliwość wzruszenia się kiedy ktoś się do mnie przytula, sms od przyjaciółki, która siedzi w pokoju obok. Choć na wstępie napisałam, że bywam szczęśliwa, to sam fakt, że żyję uszczęśliwia mnie każdego dnia.
10. Przyjaciele.
Last but not least. Są ze mną kiedy wszystko jest piękne i są przy mnie kiedy świat mi się wali. Pozwalają mi być przy nich kiedy wszystko jest piękne i zaszczycają mnie zwracając się do mnie, kiedy świat przestaje być wzorem piękna. Nie mam ich wielu, ale są za to najwyższej jakości.
Do dalszej zabawy nominuję (o ile już ktoś tego nie zrobił): Ce que la femme veut i ewex.
P.S.
Z racji zabawy wpis ze zdjęciami autorki bloga zostaje przełożony na późniejszy termin. :)
somebody loves me in... - i do mnie to pasuje ;)
OdpowiedzUsuńdo przyjazdu M. ;) jak zwykle hehe
OdpowiedzUsuńmnie tyyyyle rzeczy uszczęśliwia,ze to nie było trudne;)
OdpowiedzUsuńPrzyślij mi kartkę pachnąca Twoim Idolem;)muszę poznać ten zapach;)
Czytasz ksiązkę?
takimi ludźmi jak Ty chcę się otaczać! miec blisko siebie ... eh ...
OdpowiedzUsuńŚwietna jest ta zabawa, lubię czytać co uszczęśliwia innych:)
OdpowiedzUsuńBardzo spodobało mi się określenie 'jet lag duszy' !. Fajnie się czytało Twoje 10 rzeczy;)
OdpowiedzUsuńno pięknie mnie wyszykowałaś ! teraz muszę pod konfesjonałem przycupnąć i wyznać wszystkie swoje grzechy :)
OdpowiedzUsuńPięknie to napisane wszystko! :) Fajnie jest zrobić sobie taki rachunek "sumienia".
OdpowiedzUsuńPudzianem? Rozumiem, że to przez Twoje chodzenie na siłownię i spożywanie dużej ilości protein spowodowało kolizję? Daj znać, zanim ja zacznę wyglądać, jak Pudzian :D
znow cudownie sie czytalo:))) i dalas mi ciezkie zadanie... dzis bede caly dzien nad tym myslec, jutro ubiore to w slowa, bo mam wolne i cos mi sie wydaje ze zajmie mi to caly dzien:))
OdpowiedzUsuńfajny ciekawy wpiss..
OdpowiedzUsuńmelduję wykonanie zadania :)
OdpowiedzUsuńfajnie opislas te 10 rzeczy:)
OdpowiedzUsuńciekawie opisane i milo sie czyta
OdpowiedzUsuńhalo halo ! a gdzie to waćpanna znowu zniknęła ?
OdpowiedzUsuńHej,Domi?co słychać u Ciebie?spotkałaś wiosnę...?
OdpowiedzUsuńKochana przepraszam za problem , ale z pewnych względów musiałam zmienić adres bloga, aktualny to: http://freezingswan.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńJak możesz to zmien sobie w obserwowanych blogach bo inaczej pokaze Ci się, że nie ma takiej strony.
Buziak ;*
Co u Ciebie? Znów trzeba Cię nominować do jakiejś zabawy, żebyś coś naskrobała?;) Zmieniłam adres bloga, uaktualnik sobie:):*
OdpowiedzUsuńKocham Portugalię!!! Pracowałam tam jako nauczyciel prawie przez miesiąc. Zakochałam się w tym kraju od pierwszej sekudny - kultura, ludzie, klimat, jedzenie, język wszystko jest niesamowite! Lisboa - kiedyś tam zamieszkam.
OdpowiedzUsuńDomi,żądam kategorycznie nowego wpisu!!!!!
OdpowiedzUsuńw zamian napisałąm Ci maila;) i nowy wpis zrobiłam;)
pozdrawiam:*