W niedzielę byłam w ogrodach Wisley pod Londynem, przepiękne miejsce! Odpoczęłam troszkę, odetchnęłam świeżym powietrzem ogromnej przestrzeni (Londyn jest bardzo klaustrofobiczny), oglądałam i wąchałam całą masę cudownych kwiatów i... byłam rozpieszczana ;) Nic więcej na razie nie powiem, ale jest fajnie i to jest... nooo fajne ;P
W tym tygodniu mam trochę luzu i więcej czasu dla siebie, który jak na razie wykorzystuję na odsypianie i regenerację po tych ciężkich 2,5 miesiąca pracy i przede wszystkim nieobecności właściwie wszędzie (którą cały czas obiecuję nadrobić, wbrew powątpiewaniom Gabi ;P ).
Nikt się do Londynu nie chce wybrać..? :)
W tym tygodniu mam trochę luzu i więcej czasu dla siebie, który jak na razie wykorzystuję na odsypianie i regenerację po tych ciężkich 2,5 miesiąca pracy i przede wszystkim nieobecności właściwie wszędzie (którą cały czas obiecuję nadrobić, wbrew powątpiewaniom Gabi ;P ).
Nikt się do Londynu nie chce wybrać..? :)